niedziela, 30 grudnia 2012

Święta, święta... i po świętach!

Witam po świętach. Działo się, oj działo. Za oknem wprawdzie była plucha, błoto i typowa jesienna pogoda, ale choinka w tym roku jest wyjątkowa. W donicy. Po Sylwestrze zamierzam ją szybko rozebrać i stopniowo aklimatyzować w chłodniejszych pomieszczeniach, a na koniec wystawić do ogrodu i wsadzić na wiosnę. Mam wielką nadzieję, że się uda i będziemy mieli piękne świąteczne drzewko w ogrodzie.
W pierwszy dzień świąt na wadze zobaczyłam upragnioną 5 na pierwszym miejscu. To mnie zmotywowało do nieobżerania się. W ogóle ta 5 to jakiś cud. Gwiazdkowy prezent?? Najwyrażniej.
Co do prezentów to dostalam hula hop z masażerami STEP 2. Napiszę o nim póżniej. Co mogę na razie powiedzieć? Mam siniaki na biodrach :) ale nie są jakieś spektakularne.
No i dziś też prezent - razem z mamą odwiedziłyśmy Strefę Urody i udałyśmy się na zabiegi. Niby dla ciała, a jednak dla duszy :). Mikrodermabrazja i maska algowa fajnie odświeżyla moją twarz. Godzina relaksu i upiększania. Polecam!

wtorek, 18 grudnia 2012

Xmasowe akcenty

Święta tuż tuż.
Za oknem pogoda zdaję się sugerować, że idzie wiosna i Wielkanoc.. ale co z tego, jak na kalendarzu półmetek grudnia już za nami. Prezenty generalnie już mam popakowane. Brakuje jeszcze kilku sztuk do kupienia. Dziś troszkę świątecznych inspiracji - akcentów, które możemy wykorzystać. Nie mogę się napatrzeć :) Być może coś skopiuję do swojego domu ;)







Rozstęp mięśnia prostego brzucha

Obiecałam napisać nieco więcej o rozstępie mięsnia prostego brzucha, którego nabawiłam się w tracie ciąży.
Jak już wspomniałam, odstawiłam zupełnie ćwiczenia standardowe na brzuch. Niestety, gdy mamy rozstęp mieśnia prostego, ćwiczenia takie jak brzuszki bardziej szkodzą niż pomagają. Z żalem rozstałam się ze Skalpelem Ewt Chodakowskiej, ale mam nadzieję, że uda mi się do niego kiedyś powrócić. Być może właśnie tymi ćwiczeniami sprawę powrotu do idealnie płaskiego brzucha hamowalam, a nawet pogarszałam.
Od prawie dwóch tygodni ćwiczę spiny i staram się nie forsować brzucha. Podnoszenie z leżania staram się wykonywać bazując na rękach, a przynajmniej odciążając dzieki nim mieśnie brzucha.
Generalnie robię dwa rodzaje ćwiczeń. Moj obecny dzienny target to min 100 spinów. Na początku robilam 1000, ale przede wszystkim po to, żeby zobaczyć, czy z tymi ćwiczeniami są jakieś efekty czy ich nie ma.
Efekty są, dlatego opisze moje ćwiczenia.

1.
Leżymy na plecach, ręce wzdłuż tułowia (ja czasem kłade jedną na brzuchu, żeby kontrolować czy nie pojawia się szpara pomiedzy mięśniami i czy mocno spinam brzuch), nogi ugięte w kolanach, stopy na podłodze. Brzuch staramy się mieć ciągle napięty. Wraz z wydechem lekko unosimy miednicę spinając maksymalnie brzuch i 'wpychając" go w stronę kręgosłupa. Oddech w tym ćwiczeniu jest ważny, jak również ważna jest dokładność.

2.
Klęk podparty (kolana i ręce na macie). Brzuch trzymamy ciągle napięty, plecy proste, głowa lekko zadarta. To jest pozycja na wdech. Przy wydechu opuszczamy głowę, robimy tzw. grzbiet kota i staramy się z wydechem ścisnąc mięśnie brzucha  i wcisnąć je w kręgosłup.

Co jeszcze polecam? Nosić pas brzuszny, bo on nie pozwoli nam na wywalenie brzucha. I jak tylko możemy to spinać brzuch. Z wydechem starać się przylejać brzuch do kręgosłupa. To wszystko pomaga. Moja szczelina pomiędzy płatami mięśni jest zdecydowanie węższa. Nadal jednak muszę ćwiczyć spiny. W pępku , tam gdzie było 79 cm jest już 75 cm (pomiar poranny, potem brzuszek nieco wywala). Rysunek z poprzednimi pomiarami wklejałam w poście http://jamamajuliana.blogspot.com/2012/11/w-walce-o-ksztaty.html.
Jeżeli to 75 cm zostanie mi na cały dzień i mięśnie zejdą się i wzmocnią na tyle, że obwód w pępku nie będzie mi rósł w ciagu dnia, to mogę spocząć na laurach :).

sobota, 15 grudnia 2012

Łagodny, naturalny KOSMETYK z polecenia

Witam w sobotę.
Za oknem niby zima, ale jeden stopień na plusie. Święta tuż tuż także do świąt śnieg musi zdążyć stopnieć... Standard? Jednak wolałabym (chyba jak większośc z nas) białe, mroźne święta. Jak na złość, kiedy można dłużej pospać (nie dotyczy matek maluchów), posiedzieć w domu przy suto zastawionym stole, obżerając się łakociami i dogrzewając się przy kominku, to na zewnątrz pogoda na plusie. A kiedy trzeba rano zrywać się z łóżka i gnać do pracy (znów nie dotyczy matek ciągle siedzących przecież w domu), to jest mróz, skrobanie szyb auta, odśnieżanie podjazdu/auta i jeszcze jazda do pracy w żółwiem tempie, bo zima z reguły zaskakuje drogowców.
Ot, natura z nami sobie tak pogrywa!

Dzisiaj będzie kosmetycznie, ale dzieciowo. Chcialabym polecić i zapoznać Was z kremem z nagietka dla niemowląt: Weleda, Baby & Kind, Calendula Babycrem.


Trochę informacji: krem chroni wrażliwą skórę dziecka w obszarze pieluszkowym. Zapobiega odparzeniom i skutecznie pielęgnuje podrażnioną skórę. Czysty wosk pszczeli i lanolina skutecznie chronią przed wilgocią, jednocześnie nie utrudniając oddychania skóry. Wyciągi z nagietka oraz rumianku działają na skórę kojąco.
Olejek migdałowy oraz olejek sezamowy delikatnie pielęgnują i wspierają regenerację skóry.
Nie zawiera syntetycznych substancji barwiących, zapachowych i konserwujących ani surowców na bazie olejów mineralnych. Substancje roślinne pochodzą z kontrolowanych upraw ekologicznych.
Potwierdzono dermatologicznie, że jest on bardzo dobrze tolerowany przez skórę, nawet w przypadku skóry wyjątkowo wrażliwej i atopowego zapalenia skóry.
Testy dermatologiczne dowodzą jego znakomitej skuteczności.

Kosmetyk dostaliśmy w prezencie. Używamy sporadycznie i profilaktycznie co którąś tam zmiane pieluszki. Ma idealną konsystencję i delikatny, ziołowy zapach. Czuć, że krem jest nafaszerowany ziołami :) i pachnie naturalnością. Podobno jest niezastąpiony w awaryjnych sytuacjach, gdy pupa maluszka jest czerwona i skóra potrzebuje  ratunku. Na szczęście takiej awarii u nas jeszcze nie było i mam nadzieję, że będą nas one skutecznie omijać. 

Skład (moim zdaniem niesamowity): woda, olej migdałowy, olej sezamowy, tlenek cynku, wosk pszczeli, lanolina, gliceryd kwasu tłuszczowego, tlenek glinowy, wyciąg z kwiatów nagietka lekarskiego, wyciąg z kwiatów rumianku, mieszanina naturalnych olejków eterycznych.


cena: ok. 25 PLN
pojemność: 75ml

Swoją drogą ciekawa jestem innych kosmetyków Weleda, bo ten prezentuje się naprawdę świetnie.

czwartek, 13 grudnia 2012

Półprodukty kosmetyczne


Dawno mnie tu nie było. Nie ukrywam, że zastopowanie ćwiczeń jakoś podcięło mi skrzydła. Jedyne, co mogę robić z moim ciałem, to delikatne i powolne spiny mięśni brzucha. A ja jednak lubie się zmęczyć, spocić i im bardziej dostane w kość, tym chętniej wracam do ćwiczeń.

W poniedzialek wizyta u specialisty i dowiem się czegoś więcej o stanie moich mięśni. Mam wielką nadzieję, że dostanę zielone światło, jeżeli chodzi o ćwiczenia.

Dziś będzie kosmetycznie. Jak już kiedyś wspomniałam w końcu zamówiłam półprodukty kosmetyczne: roztwór kwasu hialuronowego, witaminę E oraz witaminę C. Jestem w środku testowania, ale zakupione półprodukty jeszcze długo będą gościć w mojej kosmetyczce, a dokładnie lodówce, bo tam je trzymam zgodnie z zaleceniami.

Ponieważ na razie nie dorosłam do sporządzania własnych mikstur kosmetycznych, podeszłam do tematu sposobem. Otóż zakupiłam sobie niedrogi krem. Wzbogacam go witaminą E oraz kwasem hialuronowym tuż przed aplikacją.
Witamina E zdecydowanie sprawia, że aplikacja kremu jest przyjemna. Kwas hialuronowy błyskawicznie ściąga moją sórę. Napina ją.

Witaminę C dodałam natomiast do toniku bezalkoholowego. Witamina C ładnie rozjaśnia sórę. Dodam tylko ze pierwotnie tonik był lekko różowawy. Po dodaniu witaminy C zrobił się bezbarwny :). Ot, wlaściwości rozjaśniające :).

Wszystki trzy półprodukty polcam. Na pewno będę szła w tym kierunku i niewykluczone, że skuszę się na coś jeszcze.





czwartek, 6 grudnia 2012

Piernikowe Mikołajki

Wczoraj wieczorem była świetna zabawa. Razem z siostrą piekłyśmy pierniczki. Wyszły przepyszne i przepiękne, bo takie niedoskonałe. Lukier był również własnej roboty. Dłuuuuuugo ucierany...
Przed świetami na pewno też się pokusimy przygotować takie pyszności. Tylko dodatkowo zabarwimy lukier na świąteczne kolory i może urozmaicimy smak.


Obiecany przepis na przepyszne i pulchniutkie pierniczki.

Potrzebujemy:


  • 3 szklanki mąki pszennej tortowej
  • 1 jajo 
  • 3/4 szklanki cukru pudru 
  • czubata łyżka miodu 
  • 1,5 łyżeczki przyprawy do pierników (ja polceam dać więcej, jeżeli ktoś lubi piernikowy smak i aromat, w tej ilości przyprawa jest bardzo delikatnie wyczuwalna)
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej 
  • 2,5 dag drożdży 
  • 2,5 dag miękkiego masła


Przygotowanie:

Mąkę mieszamy z cukrem pudrem.
Miód podgrzewamy do rozpuszczenia, dodajemy przyprawy i mieszamy, a na koniec miezamy z sodą. Całóśc dodajemy do mąki z cukrem i mieszamy Dodajemy drożdże (bez robienia rozczynu), jajo i masło, a potem dokładnie wyrabiamy. Podczas wyrabiania dosypujemy mąki tyle, aby casto odchodziło od rąk i dało się wałkować.
Wałkujemy. Im grubsze ciasteczka tym bardziej miękkie. Wycinamy foremkami dowolne kształty.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 190°C aż się zarumienią. Czasu nie podaję, bo zależy od piekarnika i od grubości ciasta.

Moje sugestie: można dodać odrobinę kakao, zeby nadać inny smak i ciemniejszą barwę.

Lukier (cieżko określić dokładne proporcje):

  • białko z jaja rozmiar L
  • cukier puder - 1 szklanka

Składniki ucieramy na jednolita, gładką, leistą, ale gęstą masę. Ja robiłam to pałką, ale można mikserem na bardzo małych obrotach. Jak jest zbyt gęsta, zeby ozdabiać możemy dodać kilka kropel soku z cytryny i dokładnie wymieszać.

Smacznego!

środa, 5 grudnia 2012

Chyba już pachnie Świętami


Święta tuż tuż. Najlepiej to rozpoznać po centrach handlowych, gdzie już wiszą tony girlandyn, pobrzmiewają świąteczne piosnki, a każdy sklep zachęca do zakupu prezentów.
Już drobrne zakupy świąteczno-domowe za mną. Przymierzam się też do upieczenia świątecznych pierniczków. Mam nadzieję, że nie skończy się na słomianym zapale.


sobota, 1 grudnia 2012

PUPIKONE - krem do pupy

Ostatnio w moje ręce wpadł nieznany mi dotąd produkt: PUPIKONE krem pielęgnacyjno-ochronny z tlenkiem cynku dla niemowląt i dzieci.
Krem jest biały niczym sudocrem, ale jego forma jest jednak lżejsza. Używam go zamiennie z Linomagiem od około tygodnia.
Zawiera: tlenek cynku, D-pantenol, alantoine i MedilanŸ (farmaceutyczna lanolina)
Krem stosowany do pielęgnacji skóry dzieci i niemowląt, szczególnie przy każdej zmianie pieluszek. Chroni skórę przed odparzeniami oraz łagodzi zaczerwienienia.


Właściwości kremu:
  • Łagodzi już istniejące zaczerwienienia - nie wiem, bo nie mieliśmy do tej pory takich problemów
  • Tworzy barierę zabezpieczającą skórę przed drażniącymi czynnikami (np. moczem) - zgadza się
  • Chroni skórę przed podrażnieniami - też się zgadza
  • Odbudowuje warstwę hydro-lipidową skóry - nie mam pojęcia, jak to sprawdzić


Ponadto krem PUPIKONE nie zawiera konserwantów, wazeliny, barwników oraz alkoholu etylowego i izopropylowego. Produkt testowany dermatologicznie i aplikacyjnie na osobach o skórze wrażliwej. 

Krem może być stosowany również w przypadkach problemów skórnych u dorosłych: otarcia, odparzenia, oparzenia słoneczne, odleżyny.

Skład:
Aqua, Zinc Oxide, Capryiic/Capric Triglyceride, Isohexadecane, Lanolin, Cera Alba, Diisostearoyl Polyglyceryl-3 Dimer Dilinoleate, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Glycerin, Helianthus Annuus Seed Oil, Isopropyl Myristate, Hydrogenated Castor Oil, Magnesium Sulfate Heptahydrate, Panthenol, Cetyl Alcohol, Tocopheryl Acetate, Phenoxy-ethanol, Ethylhexylglycerin, Aliantom, Parfum, Disodium EOTA, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid.
Produkt zgłoszony do KSIOK

Pojemność: 75g
Cena ok 10 zł

Nie wiem, jak jego cena i pojemność mają sie do Sudocremu, bo jedynie miałam mały pojemniczek z próbką Sudocremu ze szpitala. Na pewno, jeżeli chodzi o działanie kremu PUPIKONE nie mam żadnych zastrzeżeń.